Na przesłuchaniu przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa, Jacek Karnowski, były prezydent miasta Sopotu i obecny poseł KO, wyznał, że doświadczenie inwigilacji nie jest dla niego nowością. Twierdzi, że procesy nagrywania i śledzenia jego osoby rozpoczęły się już w 2006 roku. Wtedy to, według jego słów, narzędzia do tego używane nie były tak zaawansowane jak współczesne oprogramowanie Pegasus, lecz obejmowały mikrofony kierunkowe i dyktafony.
Karnowski stawił czoła komisji na przesłuchaniu w poniedziałek, podczas którego miał okazję wyjaśnić swoje wcześniejsze doświadczenia z inwigilacją. Stwierdził, że jest to kontynuacja długotrwałego procesu monitorowania jego działań.
Zeznania Karnowskiego rozpoczęły się od swobodnego oświadczenia, w którym podkreślił, że praktyka „nagrywania i śledzenia” go nie jest nowym zjawiskiem. Według niego, CBA za czasów Mariusza Kamińskiego już w 2006 roku przeprowadziło operację pod kryptonimem „Mewa”, której celem był on sam.
Karnowski twierdzi, że były to działania dwutorowe: jedno polegało na szpiegowaniu go, drugie zaś na przeprowadzaniu obszernych śledztw dotyczących jego funkcjonowania jako prezydenta Sopotu i członka zarządu Związku Miast Polskich. W tym czasie doszło także do nagrywania jego rozmów, jednak narzędzia używane wtedy nie były tak wyspecjalizowane jak Pegasus.
Polityk dodał również, że doszło do manipulacji dowodami w śledztwie przeciwko niemu, w tym fałszowania oraz niszczenia dowodów.